Za nami kolejne święta, na które Polacy wydają na pewno zbyt wiele pieniędzy, niż to jest w jakikolwiek sposób racjonalnie uzasadnione – 1 listopada (chryzantemy i znicze) oraz Halloween (kostiumy i cukierki). Ale to właśnie chryzantemy są dla mnie w tym roku symbolem i wskaźnikiem tego, że coś dzieje się bardzo nie tak, jak powinno.
Kalendarz świąt, czyli od jednego masowego marnotrawstwa do drugiego
Przed nami jeszcze Black Friday, czyli święto zakupów. Tradycja, która przyszło do nas z USA, ale z tą różnicą, że… u nas nie ma realnych obniżek, są tylko pozorowane. Na przykład w 2016 obniżki na Black Friday wyniosły… 0 proc.
O czym pisałem rok temu.
Będą święta Bożego Narodzenia czy fajerwerki na Nowy Rok, gdy puszczamy z dymem ponad pół miliarda złotych. Przykłady corocznego marnotrawstwa na masową skalę powodowanego stadnym pędem (bo tradycja) można by mnożyć.
Ale symbolem tego przykrego sezonu 2020 pozostaną dla mnie na pewno chryzantemy.
Chryzantemy – przykład, że już nie leci z nami pilot
Te kwiaty Polacy kupują na zajmujące zbyt wiele miejsca (zmarły na pewno nie musi leżeć poziomo) groby osób, które nie żyją, często od wielu lat. Często cięte, żeby zaraz uschły.
Zrobiła się z tego cała gałąź cmentarnego biznesu. Z jednej strony, fajnie, że ktoś się jest w stanie wyżywić, z drugiej – mógłby wyżywić się z większym pożytkiem dla siebie i całej ekonomii. Robić jakieś inne rzeczy, które mają większy (jakikolwiek?) sens.
Nie chcę obrażać niczyich uczuć, także tych „religijnych”. Choć nasza tradycja katolicyzmu „na bogato” jest to na pewno jedna z tych rzeczy, które moglibyśmy sobie darować. Szczególnie, biorąc pod uwagę nawoływanie do ubóstwa, do którego zachęcał nie kto inny jak Jezus Chrystus.
Mamy zmiany klimatu czy masowe wymieranie gatunków, a rząd wydaje pieniądze na chryzantemy
Z drugiej strony każdy ma prawo do żałoby w sposób, w jaki chce to robić, o ile nie dezorganizuje to życia innych – ktoś powie. I słusznie #liberalizm. Problem, że katolicka tradycja dezorganizuje i ma negatywny wpływ na życie innych. Także ta cmentarna. Szczególnie, jak ktoś w ramach żałoby po zmarłym bracie zmienia ustrój kraju… Do tego, umówmy się, sposób, w jaki chowamy zmarłych, jest absolutnie nie do utrzymania na dłuższą metę w sytuacji, gdy jako cywilizacja musimy iść bardziej w kierunku zero waste. Bo nie ma innego wyjścia. Zanieczyszczenie środowiska i wymieranie gatunków osiąga poziom zagrażający naszemu istnieniu – niedowiarkom polecam najnowszy film Davida Attenborough, „A life on Our Planet”.
Kremację uznaje wiele religii, katolicka też może zacząć ją preferować. Nie ma Ziemii B, na którą możemy się wyprowadzić, gdy tutaj już wszędzie będą cmentarze.
Wróćmy jednak do chryzantem. Jest więc gałąź biznesu dosyć, umówmy się, nie jakoś specjalnie niezbędna, która zostaje poszkodowana, bo rząd w ostatniej chwili zmienia zdanie i przed 1 listopada zamyka cmentarze. Mamy więc jedną tragedię. Ale zaraz jest druga. Wystraszeni utratą poparcia politycy (w tle są masowe protesty – Strajk Kobiet i Strajk Przedsiębiorców) obiecują… skup chryzantem. W rezultacie już nie tylko ci, co chcą, te chryzantemy kupują. Zrzucamy się na nie wszyscy.
To polityka i co to ma wspólnego z oszczędzeniam?
Jednak to wszystko to są naczynia połączone. Absurdalne działania rządów, czy prawicowych, czy lewicowych, czy centrowych, jednak mają na nas wpływ. I, dla nas (oszczędzających, by mieć niezależność finansową #FIRE) powinien być to po prostu kolejny argument za tym, żeby jednak oszczędzać, gromadzić kapitał i inwestować na własną rękę. I nie liczyć, że ktoś zrobi coś za nas. Nie wierzyć w obiecane przez polityków złote góry. Wzmacniać dach domu, by przetrwał nadchodzącą burzę.
Jeśli, z punktu widzenia FIRE, wspierać jakieś rozwiązania na szczeblu „centralnym”, to jakie? Takie, które zwykłym zjadaczom chleba otwierają drogę do finansowej niezależności. A nie ją utrudniają.
Oczywiście ostatnie, czy wcześniejsze, działania naszego rządu w stylu drastycznych obniżek stóp procentowych i związane z tym sztuczne pompowanie wyników giełdy, jak najbardziej godzą w interesy ludzi, którzy chcą oszczędzać i utrzymać lub zwiększyć poziom swojej finansowej niezależności.
Chryzantemy postawmy na grobie iluzji, że nie trzeba oszczędzać
Chryzantemy postawmy na grobie, ale… chyba przede wszystkim wiary w to, że ktoś coś zrobi za nas. Przez błędne decyzje przywódców tego stadka lemingów zbiedniejemy wszyscy (polecam -> Większość może się mylić i… się myli!). Gdy się zrozumie trudną sytuację, w jakiej się znajdujemy, warto przejść psychicznie przez jakąś formę żałoby. Dla zdrowia psychicznego. Ale, jak pisałem już w związku z pierwszą falę epidemii, kryzys był do przewidzenia. I pora zacząć szykować się na kolejny.
Dla nas to tylko kolejny argument, by oszczędzać. Jak nie na tę czarną godzinę, to na następną. I żebyśmy byli na nią dobrze przygotowani, tego wszystkim z okazji nadchodzących świąt (i kryzysów) życzę.
Bo w końcu jak się ktoś dobrze przygotuje, to kryzys może być po prostu kolejną szansą. Co przypomina cytat na dziś:
„Chińczycy używają dwóch pociągnięć pędzlem, by napisać słowo ‚kryzys’. Pierwsze oznacza zagrożenie, drugie – szansę. W czasach kryzysu, uważaj na zagrożenie, ale rozpoznaj też rodzące się szanse” (Kryzys – cytaty)